Rozdział 16: Gala i taniec.


          To już dzisiaj. Już. Dzisiaj. Nie wiem dlaczego, ale brzmi to strasznie. Skąd u mnie to złe nastawienie? Sama nie wiem. Gala. Masa kolorowych sukni, tych dłuższych i nieco krótszych. Rzucająca się w oczy biżuteria. Duża ilość zazdrosnych kobiet, czekających jedynie na twoje potknięcie, by móc cię wyśmiać. Może właśnie to mnie zniechęca. Wzdrygnęłam na samą myśl. Stoję w kuchni ze szklanką wody w ręku, chyba tylko to pozwala mi odetchnąć. Ludmiła już od dwóch godzin siedzi w łazience. Założę się, że jeszcze nie jest ubrana, a za półtorej godziny mamy być gotowe. Wzdycham cicho. Odkładam szklankę na blat kuchenny i sama idę do swojej łazienki.
     Wchodząc pod prysznic zalewa mnie fala letniej wody. Rozsmarowuję na ciele czekoladowe mleczko. Odprężam się, czując chwilę samotności. Woda spływa po mnie z niesamowitą delikatnością. Uwielbiam ten stan. Czuję się tak swobodnie.
     Minęła godzina. Mam już makijaż i ułożone włosy. Teraz wystarczy wybrać odpowiednią suknię na tą okazję i czekać, aż przyjedzie po nas Federico i Francesca. Włoch zdeklarował się do odebrania nas spod domu, razem zjawimy się na miejscu. Wchodzę do garderoby. Zbliżam się do przedziału z sukienkami. Czeka mnie trudny wybór, przecież to ważna okoliczność. Po niedługim czasie decyduję się na czerwoną asymetryczną sukienkę przed kolano. Do niej złote kolczyki i naszyjnik, oraz wysokie szpilki pod kolor. Końcowy efekt był zadowalający.
     Po wszystkim idę na parter, gdzie mam czekać na przyjaciółkę. Zerkam na telefon. Za pięć minut ma przyjechać Fede, a Ludmiły jeszcze nie ma. Sama nie wiem dlaczego, ale robię się nieco nerwowa. Te wszystkie twarze lustrujące cię od dołu do góry. Masakra. Zdecydowanie nie moje klimaty. Kilka minut później zauważyłam Ferro schodzącą po schodach. Miała na sobie niebieską sukienkę, przepasaną czarnym paskiem. Do tego czarne wysokie szpilki i srebro na szyi. Wyglądała cudownie. Uśmiecham się promiennie.
   -Viola. Wyglądasz bosko! - słyszę na ''powitanie''.
   -Dziękuję, ty również.
   -Długo już czekasz? - pyta blondynka, szukając czegoś w swojej czarnej torebce. Wygląda na bardzo przejętą owym wydarzeniem.
   -Nie, zaledwie kilka minut. - odpowiadam. -Spokojnie. - dotykam jej ramienia, by jakoś ją uspokoić, lub wesprzeć. Ta natomiast obdarowuje mnie wdzięcznym spojrzeniem. Nagle słyszymy samochód podjeżdżający pod dom. Federico. -Chodźmy już.
   -Tak, chodźmy.



          Elegancko. Klasycznie. Drętwo. Trzy słowa którymi opisałabym tą galę. Dopiero weszliśmy, a już chciałabym wyjść. Ludmiła jest nastawiona zupełnie inaczej, a Francesca chyba podziela moje zdanie. Rozejrzałam się po ogromnym lokalu. Wszędzie pełno ludzi. Tych bardziej znanych i mniej. W momencie gdy przekroczyliśmy próg tego przyjęcia większość skupiła swój wzrok dokładnie na nas. nie powiem, zirytowało mnie to odrobinkę.
   -Co robimy? - pyta Federico, odpowiadając uśmiechem na spojrzenia innych. Sztuczny uśmiech. Znam to lepiej niż sobie wyobraża.
   -No jak to co, idziemy się bawić. - odpowiada rozentuzjazmowana Ludmiła. Chyba tylko ona wciąż nie chce stąd wyjść. Spoglądam na Francescę. Ta wzrusza ramionami, a Pasquarelli jej wtóruje.
   -Niech będzie. - decyduję.
     Ferro prowadzi. Przemieszczamy się w grupie pomiędzy innymi ludźmi. Nie obejdzie się bez wścibskich spojrzeń. Jak ja tego nienawidzę. Skoro nie mogę stąd wyjść to chociaż dajcie mi jakiś alkohol. Wzdycham cicho. Przystajemy przy bufecie. Korzystając z okazji, że kelner przechodził akurat obok z lampkami wina zgarnęłam jedną i od razu wlałam sobie odrobinę do ust. Znacznie lepiej. Szukam wzrokiem któregoś z Verdasów, jednak nici z tego.
   -Szykuje się cudowna gala. - słyszę melodyjny głos Włoszki. Zajęła miejsce przy moim boku. Rozglądam się w poszukiwaniu blondynki, która już gdzieś zniknęła. -Poszła tańczyć z Federico. Podobno mają tu jakieś pomieszczenie gdzie jest muzyka, oprócz tego ale tutaj się nie tańczy.
   -To raczej przyjęcie na cześć firmy. Nie nazwałabym tego galą. - stwierdzam.
   -Idziemy się rozejrzeć? - proponuje szatynka.
   -Chętnie.
     Po niedługim czasie znalazłyśmy się na piętrze tego budynku, gdzie były cudowne obrazy, stworzone przez znanych malarzy. Muzyka znacznie dodawała temu pomieszczeniu wspaniałego klimatu. Przyglądając się dziełom wiszącym na ścianie upijam łyk białego wina. To chyba jedyne co mnie tutaj trzyma.
   -Szukałem cię. - słyszę dobrze znany mi głos. Odwracam się, a naprzeciwko widzę sylwetkę Leona. Uśmiecham się na jego widok, w końcu jakaś znana osoba. -Sztuka? - brunet zerka na obrazy, a zaraz ponownie na mnie.
   -Chyba jedyne co mnie zainteresowało, poza alkoholem. - mówię. Verdas śmieje się cicho.
   -Aż tak źle? - pyta.
   -Nie narzekam. W moim wieku nie wypada.
   -Przesadzasz. - rozmawiając z brunetem zauważam, że Francesca gdzieś zniknęła.
   -Widziałeś gdzieś Fran?
   -Tak. Mój brat ją porwał.
   -Ahh... No i wszystko jasne. - stwierdzam z serdecznym uśmiechem na ustach.
     Leon ma na sobie czarny garnitur. Pod spodem białą koszulę i dwa rozpięte guziki na górze. Upijam kolejny łyk wina. Dopiero teraz zauważyłam jaki on jest cholernie przystojny. Szatyn prawą ręką poprawia koszulę, w drugiej trzyma lampkę wina. Czerwone. Stoimy w ciszy. Dość niekomfortowa sytuacja. Chwilami zerkam na Verdasa, podziwiając jego postawę i wygląd. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego dopiero teraz to zauważyłam.



          Dzisiejszy dzień, to dobry dzień. Tak czuję i to wiem. Francesca Caviglia u mego boku, muzyka w tle. Chyba lepiej być nie mogło. Muszę to przyznać, szatynka od pierwszego wejrzenia bardzo mi się spodobała. Jest uśmiechnięta, wesoła, pełna ambicji, piękna... Długo by wymieniać, ważne, że zgodziła się pójść ze mną na parkiet. Pojawiając się w sali tanecznej przystajemy naprzeciwko siebie. Widzę jej czarujące brązowe oczy. Uśmiecham się szarmancko, wyciągając rękę ku niej. Włoszka po chwili ją chwyta i zaczynamy tańczyć.
   -Pięknie wyglądasz. - pierwszy komplement zaliczony, potem już z górki. Na jej twarzy pojawia się nieśmiały uśmiech. Brawo Verdas.
   -Dziękuję. - odpowiada. -Ty również doskonale się prezentujesz.
   -Jak się bawisz? - Caviglia rozgląda się po pomieszczeniu, lustruje wzrokiem inne pary. Skutecznie unika mojego wzroku.
   -Można powiedzieć, że całkiem nieźle. Odkąd mnie znalazłeś. - całkiem dobrze mi idzie. -Nudziłyśmy się z Violą. Trochę tu drętwo. - wyznaje Włoszka. Śmieję się cicho w odpowiedzi.
   -To nie twoje klimaty?
   -Bywałam na lepszych imprezach. - i znowu ten jej słodki, niewinny uśmiech.
   -Rozumiem. - przytakuję, jak grzeczny chłopiec. -Jeśli chcesz, możemy zebrać naszych znajomych i wybrać się na lepszą imprezę. - sam nie wiem co zmyślam, ale zrobię wszystko, by spędzić z tą kobietą więcej czasu. Caviglia wyraźnie ucieszyła się, gdy to zaproponowałem.
   -Bardzo chętnie, ale będę musiała się przebrać.
   -Najpierw musimy zapytać naszych przyjaciół o zdanie. - przypominam. Choć chętnie wybrałbym się z nią tam sam, Leon i Ludmiła by mnie zamordowali, gdybym się zerwał z przyjęcia. Piosenka się kończy. Włoszka odsuwa się powoli. Całuję lekko ją delikatną dłoń. U naszego boku pojawia się mój brat wraz z Violettą. Po drugiej stronie zauważam Federico i Ludmiłę. Wymieniamy się szerokimi uśmiechami.




          Mój brat i Federico już działają, w takim razie teraz moja kolej. Poprosiłem brunetkę o taniec. Zgodziła się. Poszliśmy razem na parkiet, gdzie byli już nasi przyjaciele. Przystanęliśmy u boku Diega i Francesci. Po ich drugiej stronie zauważyłem Ludmiłę wraz z nowym, sympatycznym kolegą. Całkiem ciekawy obrót sytuacji. Violetta przygląda się uważnie pozostałym parom. Korzystając z jej nieuwagi chwytam ją za dłoń i przyciągam do siebie. Nie sprzeciwiła się. Nie drgnęła. A więc tak się bawimy? Szczerze zadowoliła mnie jej reakcja. To daje mi wolną rękę. Castillo przylgnęła do mnie ciałem. W dzisiejszej kreacji wyglądała niesamowicie, kusząco, seksownie. Zaczęła się piosenka. Tym razem szybsza. Brunetka poruszała się niczym kot na parkiecie. Z gracją i uwagą. Z energią i radością w oczach. Jest wspaniała. Praktycznie każdy, kto był w pobliżu parkietu nas obserwował. Reszta par zeszła. Zostałem ja z Violettą. Ludmiła z Federico i mój brat z Francescą. No tak, te najbardziej ciekawe pary. Ludzie patrzyli na nas z podziwem. Wymieniłem się z Diegiem spojrzeniami. To nasz wieczór.
   -Nie mówiłaś, że tak dobrze tańczysz. - szepnąłem do Violetty, gdy wreszcie nasze spojrzenia się spotkały. Po raz kolejny pozwoliła mi ujrzeć swój uśmiech. Przy niej jakby cały świat przestaje istnieć. Wokół nas dwie pozostałe pary, tak dobrze nam znane, tańczyły najlepiej jak tylko potrafiły. Trzeba wykorzystać tą chwilę, gdy mamy całą uwagę innych.
   -Ty również nic nie wspominałeś. - usłyszałem po jakimś czasie. -Twoi rodzice nas obserwują. - w wolnej chwili zajrzałem w stronę, gdzie patrzyła Violetta. Faktycznie nas obserwowali. Jednak Castillo momentalnie przyciągnęła moją uwagę na swoją osobę pojawiając mi się nagle przed oczami. Poruszała się w rytmie muzyki kusząc i prowokując męską cześć publiczności. Cała Castillo. Ponownie chwyciłem ją za dłoń i w obrocie znów znalazła się tuż przy mnie.
   -Jesteś niesamowita. - wyszeptałem jej we włosy. Momentalnie poczułem jej dłoń na swojej. Kolejny obrót. Piosenka się skończyła, a po gwałtownym przybliżeniu staliśmy twarzami do siebie, w odległości kilku centymetrów. Zapanowała cisza, a zaraz po niej głośne oklaski. Słyszałem nierówny oddech brunetki i widziałem ten żywioł w jej oczach. Energię. Miłość do tańca. Radość. Patrzyliśmy sobie w oczy, starając wyrównać oddechy. Przy niej to chyba niemożliwe, w moim przypadku.
   -Ty również. - odparła.
   -Daliśmy niezłe przedstawienie. - stwierdził Diego, który stanął u mego boku z szatynką, co sprawiło że chyba wróciłem na ziemię. Po drugiej stronie zauważyłem blondynkę i Włocha. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem.
     Schodząc z parkietu złapali nas rodzice. Nie odpuścili by sobie takiej okazji. Objąłem Violettę w talii. Mój brat i Federico mi zawtórowali.
   -Byliście cudowni. Wszyscy. - pierwsza głos zabrała moja mama. Była szczęśliwa, radosna. -Dziewczyny, macie wielki talent. I pamiętajcie, żeby ich trzymać krótko, w tańcu jak i poza nim.
   -Jestem pod wrażeniem. To było niesamowite. Daliście nam z mamą powód do dumy. - skomentował mój ojciec.
   -Jak zwykle tato. - Diego nie oszczędził sobie zabawnych komentarzy.
   -Miłej zabawy.
     Po wszystkim ruszyliśmy w stronę bufetu. Po drodze słyszeliśmy mnóstwo pochwał i wyrazów podziwu. Spojrzałem na Violettę. Cały czas się uśmiechała. Kelner podał nam wino, wszyscy skorzystaliśmy. Chyba każdy z nas tego teraz potrzebował.
   -Zdaje się, że teraz będziemy w ciągłym centrum uwagi. - usłyszałem melodyjny głos Francesci, która właśnie częstowała się winogronem. Diego patrzył na nią, jak na obrazek. Czyżby mój brat się zakochał?
   -Byliśmy cudowni, nie ma się co dziwić. - skomentowała Castillo wychodząc nam naprzeciw. Dało mi to szansę, na obejrzenie jej w całej okazałości.
   -W takcie tańca... - spojrzeliśmy na mojego brata. -Wcześniej. Zanim Viola i Leon wyszli na parkiet, rozmawiałem z Fran, że wybralibyśmy się na bardziej energiczną imprezę.
   -Jestem za. To bardzo dobry pomysł. - zgodził się Pasquarelli.
   -Ja również. Chcę dziś zaszaleć. - dodała Castillo lustrując mnie wzrokiem. I to mi się podoba.
   -To co, damy jeszcze jeden popis i się zmywamy. Musimy się przebrać i uderzamy do największego klubu w Los Angeles. - decyduję.


_______________________________________________
    Siemanko! ;*
Wakacje... Już trochę trwają a ja jakoś ich nie czuję. Ale za to zdecydowanie czuję klimaty Leonetty i strasznie mnie ciągnie żeby ich ze sobą spiknąć. Dziwne? Nie no, chyba bylibyście za :d 
Poza tym mam wenę i chęć do pisania i pomysły, co już się ujawniło w tym rozdziale, który wyszedł mi w cholerę nudny. No dobra, ostatni akapit strasznie mi się podoba. To jest to, co chciałam wyrazić w tym rozdziale. Znaczy miało być dalej drętwo, ale postanowiłam nieco zmienić klimat. 
Podoba się?
Czekam na ocenę w komentarzach ;* 
Pozdro dla wszystkich czytelników i miłego wieczoru <3
...A ja lecę pisać ;p
`Hope

1 komentarz:

  1. Super opowiadanie i rozwój akcji oby tak dalej i czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń