04. Morze błędów


Czułam przeogromny ból
Jakiś gorzki smak na suchych ustach
Niepamięć.
I wtedy się obudziłam. Otworzyłam oczy, gwałtownie wdychając powietrze. Zrobiłam to bardzo cicho, bo gdzieś podświadomie wiedziałam, że nie jestem u siebie. Byłam w nieznanym mi miejscu, w nieznanym łóżku i na dodatek wszędzie czułam nieznane mi wcześniej perfumy. Męskie perfumy. Przetarłam delikatnie czoło wierzchem dłoni i z niezłym strachem spojrzałam za swoje plecy. Obok mnie spał mężczyzna, czego domyśliłam się już chwilę wcześniej. Nie byłam tak całkiem zawiedziona, kiedy nawet jego plecy wydawały się w dziwny sposób świetnie zbudowane. Nie miał koszulki, a pod kołdrę bałam się zajrzeć. Oddychał bardzo spokojnie i głęboko. Musiał dalej spać, skoro nie zauważył, że ja się przebudziłam. Nie mogłam nawet zobaczyć jego twarzy, kiedy czarne gęste włosy niewiele mi podpowiadały.
Najpierw wystraszyłam się, że to może Diego. OK, Hernandez może był przystojny, ale przecież nigdy w życiu nie poszłabym do łóżka z przyjacielem. Zauważyłam, że mam na sobie bieliznę i momentalnie się uspokoiłam – trochę. Wciąż nie mogłam sobie przypomnieć gdzie, z kim i co robiłam wczorajszej nocy.
Pierwszą myślą oczywiście było to, żeby zbierać swoje ciuchy i uciekać gdzie pieprz rośnie, najlepiej do domu. Zrezygnowałam, bo i tak nie miałam wiele do stracenia, facet wydawał się przystojny, a ja tak dawno nie budziłam się przy czyimś boku. Na podłodze leżał mój telefon, ubrania były porozwalane po całej sypialni – pięknej sypialni; oblanej ciemną czerwienią, bielą i szarością. W kącie leżała moja wczorajsza sukienka, a przy drzwiach jedna z moich szpilek. Nie mogłam zlokalizować drugiej. Poddałam się, kiedy odezwała się moja komórka i zaczęła gwałtownie wibrować. Sięgnęłam po nią i westchnęłam, odbierając połączenie od Diega. Miałam jeszcze jakieś dwie wiadomości, ale to było moje najmniejsze zmartwienie.

03. Nowe tajemnice


Ładny dom – powiedział Diego, wchodząc zaraz za mną do środka. Rzuciłam kurtkę na szafkę i poszłam prosto do kuchni, zrobić nam gorącą herbatę.
- Rozgość się.
Słyszałam tylko jak idzie do salonu i siada na kanapie. Byłam mu wdzięczna za to, że odwiózł mnie do domu i za to, że został. Chcąc nie chcąc, cały czas byłam z kimś. Samotność towarzyszyła mi tylko wtedy, gdy nie mogłam nocami spać. Z jednej strony było to uciążliwe, z drugiej, dobre.
- Więc… - Postawiłam kubki na szklanym stoliku do kawy i usiadłam na fotelu. – Jesteś tutaj sam, tak? Nie masz nikogo?
Wydawałoby się, że byliśmy tacy sami. Bez rodziny, bez ludzi, których kochamy i bez sensu życia. Ale Diego miał ten sens, miał swoją pracę, dom, ludzi, którzy go uwielbiali. Miał życie, którego ja nie miałam i zazdrościłam mu tego. Ale znalazł mnie. Był moja nadzieja na powrót do domu, chociaż nawet nie wiedziałam, czy jest jeszcze szansa. Czy mogłabym znowu być kimś, kogo on podziwiał, kiedyś.
- Tak jak powiedziałem. – Upił łyk gorącej kawy. – Przeprowadziłem się do Chicago siedem miesięcy temu, nie miałem już wtedy kontaktu z nikim. Założyłem firmę zajmująca się komputerami, kupiłem dom i znalazłem ciebie. Moje życie nie było… ciekawe, jeśli o to ci chodzi.