30. Upadły świat.


Wdycham chłodne powietrze, otulając się czarną, skórzaną kurtką i patrzę w lustro ostatni raz.
Widzę w nim kobietę. Ale ona nie jest mną. Ma włosy dłuższe niż ostatnio, proste, brązowe i jaśniejsze przy końcach. Ma zapadnięte policzki, suche usta i wzrok pusty jak studnia bez dna. Kiedyś ta dziewczyna była kimś, kogo ludzie cenili i nie bała się wychodzić na ulicę. Kiedyś ona ceniła siebie, a teraz nienawidzi bardziej, niż cokolwiek na świecie.
Nienawidzę siebie, bo gdzieś tam w drodze straciłam siebie. Nie czuję się sobą. Czuję się jak ktoś, z kogo siłą wydarto duszę i puszczono ją wolno, podczas gdy ciało powoli umiera. Ja powoli umieram; z tęsknoty, bólu, bezradności i samotności. Nie mam siły się uśmiechać, wszystko traci barwy. Zamknę oczy i widzę czarno-szary świat, bez jasności. Przesyca go ciemność – wieczna noc. Kiedy otwieram oczy, czuję napierające łzy. Otwieram usta, by wziąć depresyjny, głęboki oddech i raz jeszcze spoglądam w swoje odbicie.
Jestem nikim.
Zniszczyli mnie.

29. "Nie znasz mnie"


Wsiadam do czarnego audi Michaela i duszę w sobie łzy, zanim wypłyną na moje policzki. Michael patrzy na mnie przez lusterko w samochodzie, bo usiadłam na tylnym siedzeniu. Chcę być jak najdalej od niego. To wszystko jego wina. Gdyby tylko nie pojawiał się w moim życiu, do niczego by nie doszło. Nie musiałabym zostawiać Leona – jedynego człowieka, którego kocham bardziej, niż sobie to wyobrażałam – i uciekać od przyjaciół, by zapewnić im jakąś przyszłość. Wszystko przez to, że wymarzony ojczulek pojawił się w moim życiu i jest najgorszym potworem, jakiego kiedykolwiek widziałam.
Wbijam tępo wzrok w jezdnię. Nie mogę na niego patrzeć, chociaż wiem, że on nie odrywa ode mnie wzroku. Za dużo jak na jeden wieczór. Za dużo.
- Co się stało? – słyszę nagle. Budzą się w nim ojcowskie uczucia? To nie dla niego.
Na początku zaciskam zęby, ale potem stwierdzam, że to bez sensu, więc odpowiadam:
- Kiedyś, jak byłam mała, chciałam mieć tatę, który kochałby mnie i był przy mnie. Potem, kiedy bardziej dorosłam, po prostu chciałam, żebyście oboje z mamą żyli. Żebyście widzieli, jak kończę szkołę i zaczynam dorosłe życie. Chciałam mieć jakąś rodzinę poza Carlosem – wyznaję z bólem w sercu. Boli mnie każdy pojedynczy nerw. W końcu patrzę na niego morderczym, zawiedzionym spojrzeniem. – Nie o takim ojcu marzyłam… Dlatego uważaj, czego sobie życzysz.
Na początku jest cisza. Cholera, zabijająca wszystko wokół cisza. Żyłam z nią przez tyle czasu, że aż się nią duszę.
- Przykro mi, że miałaś takie życie. Zasługujesz na coś lepszego – odzywa się chwilę później.
- Ugh – prycham. – Milcz. Ty mi to zrobiłeś i nigdy tego nie zmienisz. Jesteś potworem, którego cieszy ludzka krzywda. Nie chcę cię znać, ale robię to dla ludzi, których kocham. Robię to, bo wiem, że nie mam innego wyjścia.

28. Dobra decyzja


Siedzę na bordowej sofie w salonie i od pół godziny ślimaczym tempem przewracam strony w jakiejś kobiecej gazecie. Nie pytajcie skąd ją mam. Po prostu mam i to się liczy. Kiedy nudzi mi się przeglądane czasopisma, rzucam je na drugą stronę sofy i sięgam po pilot do plazmowego telewizora widzącego na ścianie centralnie naprzeciwko mnie.
W telewizji też nic ciekawego nie ma. Jeżeli to było w jakimś stopniu śmieszne, właśnie przestało takie być.
Wstaję z sofy z ubolewaniem i stukając czarnymi szpilkami o panele, przechodzę do kuchni. W lodówce znajduję sok jabłkowy i wyjmuję go z zamiarem napicia się, lecz rezygnuję, kiedy przed oczami miga mi butelka Jacka Danielsa. Sok z powrotem ląduje w lodówce, a ja ze szklanką kroczę ku alkoholom Michaela.
Myślę, że nie obrazi się, jeśli trochę się napiję. Zamknął mnie w tej budzie i myśli, że nie rozwalę mu domu do powrotu. Miałabym pewne wątpliwości! Może nie jestem taką buntowniczką, ale jestem niecierpliwa i humorzasta – to wystarczy do spowodowania katastrofy. Na dodatek wszędzie czuć jego obecność. Jakby mnie prześladował na każdym kroku, a nawet nie ma go w domu.
Ale jest znacznie gorzej.
Poza tym, że potwornie się nudzę, bez przerwy myślę o Leonie. Co teraz robi, z kim jest i czy on myśli o mnie. Cholera, jestem w takim stanie, że raz nieświadomie sprawdziłam, czy czasem nie pachnę jego perfumami. Kocham ten zapach. Kocham jego zapach, a jego tu nie ma i cholera wie, kiedy znowu się zobaczymy. Tęsknię za nim.
Popadam w paranoję.